piątek, 30 sierpnia 2013

Rozdział 16

9 miesięcy później…
            
      Doszły mnie słuchy, że Irma urodziła zdrowego chłopca. Z jednej strony cieszę się, że wszystko dobrze się skończyło, a z drugiej dalej jestem zawiedziona. Wszystko zaczęło się układać w logiczną całość, kiedy pewnego dnia usłyszałam dzwonek do drzwi. Poszłam otworzyć, a w drzwiach ujrzałam osobę, której nigdy w życiu bym się nie spodziewała. W progu stał Ivan i paskudnie się do mnie uśmiechał.
- Witaj! – powiedział szczerząc się niemiłosiernie.
- Czego chcesz? Przecież nie przeteleportowałeś się tutaj, żeby mnie zobaczyć.
- Może nie, ale masz coś co należy do mnie. – zaczynałam się coraz bardziej bać.
- Niby co? – spytałam.
- Cały rok byłaś zajęta, a z tego co wiem już nie jesteś. – wszedł do mieszkania.
- I co w związku z tym? – cofnęłam się do tyłu.
- Może wróciłabyś do Kazania. Do mnie. – schował ręce do kieszeni opierając się o ramę drzwi.
- Do ciebie? Wybacz, ale nie pasujemy do siebie. – uniosłam ręce w geście protestu, natomiast on wyciągnął z kieszeni nóż. Moja mina mówiła sama za siebie. Zatrzasnął drzwi i podszedł bliżej. Nie pozostało mi nic innego jak zamknąć się w jednym z pokoi. Szukanie kluczy nie było teraz dobrym pomysłem, gdyż moje ręce trzęsły się cały czas.

Z perspektywy Matt’a…
           
     Miałem dosyć takiego życia. Życia bez niej. Powiedziałem trenerowi, że wyjeżdżam w bardzo ważnej sprawie na dwa dni. Ponieważ nigdy nie rezygnowałem z treningów, jak najbardziej się zgodził. Teraz byłem już na lotnisku w Wołgogradzie i szukałem na mapie ulicy, na której mieszkała Monika. Nie miała pojęcia, że przyjeżdżam. Miałem przy sobie dokument, który był dowodem na to, że mały Martin nie jest moim synem. Nie mogłem pojąć, że Irma cały czas nas oszukiwała, a szczególnie Monikę i Jurija.
            Okazało się, że osiedle na którym mieszkała moja piłkarka było całkiem niedaleko. Dotarłem tam pieszo. Pokonałem kilka schodków i znalazłem się pod mieszkaniem Moniki. Od początku czułem, że coś jest nie tak. Usłyszałem krzyk, a potem ciszę. Wpadłem przez drzwi, a to co tam zobaczyłem zmroziło mi krew w żyłach.

A Monika…

- Proszę porozmawiajmy spokojnie. – motałam się.
- Przed chwilą nie chciałaś rozmawiać. – złapał mnie za rękę i przyciągnął do siebie, a ja zamarłam. – Popatrz, tym nożem mogę wydłubać twoje śliczne oczka, a potem odciąć paluszki. – wtedy wiedziałam, że to psychopata. Postanowiłam trochę z nim ponegocjować.
- Co będziesz z tego miał? – spytałam roztrzęsionym głosem.
- Zabawę. – roześmiał się.
- Nie masz innych pomysłów? – napomknęłam błyskotliwie, na co on parsknął jeszcze głośniej.
- Wiesz, że mam. – poruszył brwiami i zbliżył się jeszcze bardziej, łapiąc mnie tym razem za plecy, a drugą ręką trzymającą nóż sięgnął do tylnej strony mojej szyi. Odruchowo krzyknęłam, czym rozzłościłam Ivana. Poczułam, jak po moim karku spływa krew. Zacisnęłam zęby i starałam się to wytrzymać.
- Zamknij się, bo już nigdy nie zobaczysz Ani Matt’a, ani Irmy, ani naszego synka. – powiedział.
- Słucham?! – zaczynałam rozumieć. – Martin… To twój syn? Dziecko Irmy… - z jednej strony skakałam z radości, a z drugiej płakałam z własnej głupoty. Czemu nie uwierzyłam Matt’owi. Zdawałam sprawę, że jeśli nic nie zrobię, to nie zdążę go już nigdy przeprosić. W tej samej chwili drzwi do mieszkania gwałtownie się otworzyły, a w progu stanął Anderson. Ivan popchnął mnie i upadłam, wyrywając z jego ręki nóż. Usłyszałam wiązankę przekleństw, która poprzedziła dwa potężne ciosy, które Matt wymierzył napastnikowi. Kilkanaście minut później zjawiła się policja, a ja siedziałam bezpieczna, wtulona w ramiona mojego bohatera.


Opis jak z dobrej komedii romantycznej, ale coś mnie podkusiło, żeby trochę zironizować ostatnie zdania J W niedzielę epilog, a w poniedziałek I rozdział „W obliczu śmierci…”. Pozdrawiam J  

6 komentarzy:

  1. JAK to w niedzielę Epilog ? Miało być jeszcze kilka rozdziałów.....
    Romantyczny rozdział :)

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. O! Teraz już się będzie układać :D
    Jakiś psychopata, no! Jak nic! Dobrze, że Matt przybył na ratunek xD
    Weny życzę i do następnego :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej :) podoba mi się twój blog dlatego nominuję cię do The Versatile Blogger : http://wierze-ze-bedzie-dobrze.blogspot.com/2013/09/the-versatile-bloggger.html :)

    OdpowiedzUsuń